Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

Regulamin forum
1. Treści i załączniki umieszczane w postach mogą być użyte w działalności Dawnego Tczewa przy zachowaniu dbałości o dane wrażliwe.
Awatar użytkownika

Autor Tematu
Big Zbig
Obywatel
Obywatel
Reakcje:
Posty: 681
Rejestracja: 30 sty 2011, o 23:08
Znajomość języków obcych: rosyjski i niemnożko niemiecki
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 163 razy
Kontakt:

Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#1

Post autor: Big Zbig »

Niedawno, podczas zwiedzania pozostałości po KL Stutthof, w baraku z "bunkrami" obejrzałem wystawę pod nazwą:"Pierwsza odsłona. Okupacja niemiecka na Kaszubach i Kociewiu w 1939 roku" Pośród wielu fotografii i reprodukcji dokumentów natknąłem się na "Aufruf an die Befolkerung des Kreises Dirschau"- Odezwa do mieszkańców powiatu tczewskiego. Ogłoszenie to zostało wydane w związku z rzekomym aktem sabotażu, w wyniku którego w nocy z 23 na 24 stycznia 1940 roku w jednej z hal przedwojennej Arkony wybuchł pożar, który zniszczył samochody pocztowe, tam garażowane. Niemcy bez zadnego śledztwa, mogącego wyjaśnić przyczyny pożaru , już 24 stycznia ( około godziny 14 ) rozstrzelali w odwet i ku zastraszeniu 13 przypadkowych mieszkańców Tczewa na tzw.świńskim rynku. Miejsce to jest upamiętnione tablicą na murze przy ul. Lecha (w sąsiedztwie Straży Pożarnej).
Załączniki
8a111cb5.xl.jpg
Odezwa Landrata Isendicka z 24.01.1940
8a111cb5.xl.jpg (240.26 KiB) Przejrzano 3720 razy
Odezwa Landrata Isendicka z 24.01.1940
Odezwa Landrata Isendicka z 24.01.1940
8a111cb5.xl.jpg (240.26 KiB) Przejrzano 3720 razy
Awatar użytkownika

tomek15
Budnik
Budnik
Reakcje:
Posty: 332
Rejestracja: 7 lip 2011, o 18:08
Lokalizacja: Niemcy
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 12 razy
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#2

Post autor: tomek15 »

Zalaczam mysle ciekawy dokumet, jest to przyklad w jaki sposob wykorzystywano "niemiecka spuzcizne". Dokumet zawiera na jednej stronie tekst Polski natomiast z drugiej jest druk niemiecki ktory mowi "metryka zgonu".
Sam dokumet, przedstawia sprawe jednej z osob rozstrzelanych przez faszystow na tak zwanym swinskim rynku.
Załączniki
2.jpg
2.jpg (467.24 KiB) Przejrzano 3814 razy
2.jpg
2.jpg (467.24 KiB) Przejrzano 3814 razy
1.jpg
1.jpg (385.68 KiB) Przejrzano 3814 razy
1.jpg
1.jpg (385.68 KiB) Przejrzano 3814 razy
Awatar użytkownika

Ramses74
Ambasador
Ambasador
Obywatel
Obywatel
Reakcje:
Posty: 829
Rejestracja: 26 lut 2011, o 13:56
Lokalizacja: Tczew/Marl
Podziękował;: 5 razy
Otrzymał podziękowań: 41 razy
Płeć:
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#3

Post autor: Ramses74 »

Pożar w fabryce "Arkona"

W nocy z 23 na 24 stycznia 1940 roku w niewyjaśnionych okolicznościach wybuchł pożar na terenie tczewskiej Fabryki Wyrobów Metalowych "Arkona" (obecnie Centrum Wystawienniczo-Regionalne Dolnej Wisły). Całkowicie spłonęła jedna z hal, w której niemiecka poczta urządziła swój garaż oraz warsztat samochodowy. Zniszczeniu uległo 11 samochodów (według innej wersji spłonęło tylko 7 pojazdów).
Przyczyną pożaru była najprawdopodobniej nieostrożność niemieckiej obsługi, która, chcąc uchronić pojazdy przed mrozem, umieściła koksowniki zbyt blisko samochodów. Landrat Isendick, który następnego dnia rano przybył na miejsce pożaru, uznał jednak, że ogień został celowo podłożony przez polskich sabotażystów, i rozkazał rozstrzelać po jednym Polaku za każdy zniszczony samochód. Nie przeprowadzono żadnego dochodzenia, które mogłoby potwierdzić tezę o celowym podpaleniu warsztatów.

Egzekucja zakładników

Jeszcze tego samego ranka Isendick zwołał nadzwyczajną naradę w tczewskim urzędzie miejskim, w której udział wzięli m.in. szefowie lokalnych placówek Gestapo i Selbstschutzu. Sporządzono wówczas listę Polaków, których miano rozstrzelać w odwecie za rzekome podpalenie warsztatu. Na liście znaleźli się m.in. pracownicy PKP oraz miejscowi urzędnicy, kupcy i rzemieślnicy. Szybko aresztowano trzynaście wskazanych osób, które przyprowadzono do siedziby Gestapo przy ulicy Bałdowskiej. Rodziny aresztowanych zapewniono, iż po przesłuchaniu ich bliscy zostaną zwolnieni do domów.
Około godziny 13:00 aresztowanych przywieziono ciężarówką na tzw. świński rynek (okolice ul. Lecha – dziś teren należący do tczewskiej Straży Pożarnej), gdzie czekał już na nich pluton egzekucyjny złożony z członków SS i Selbstschutzu. Na rynku zakładnicy byli bici kolbami karabinowymi i kopani, czemu przyglądało się blisko 40 świadków. Właściwa egzekucja rozpoczęła się ok. godziny 14:00. Czteroosobowe grupki Polaków prowadzono pod mur pobliskiego budynku i rozstrzeliwano. Każda czwórka musiała przed śmiercią załadować ciała poprzedników na samochód ciężarowy. Zeznania świadków wskazują, że członkowie plutonu egzekucyjnego znajdowali się pod wpływem alkoholu. Może o tym również świadczyć dość niską celność oddawanych przez nich strzałów. Isendick oraz szef Gestapo Leister sześciokrotnie musieli osobiście dobić rannych strzałami broni krótkiej. Po zakończeniu egzekucji ciała straconych pogrzebano w Lesie Szpęgawskim.
Jeszcze tego samego dnia rozwieszono w różnych punktach miasta "Odezwę do ludności powiatu tczewskiego". Isendick informował w niej, że "mimo wszystkich ostrzeżeń stwierdzono w ostatnich czasach wzrastające akty sabotażu ze strony elementu polskiego..." oraz zapowiedział, iż "Niemcy nie mają zamiaru nadal tolerować tego rodzaju sił niszczycielskich (...) Za haniebny czyn dokonanego ubiegłej nocy podpalenia rozstrzelano dziś pewną liczbę osób, które specjalnie były uznane jako podstępni Polacy oraz wbrew wyrażonemu zakazowi znajdowały się w posiadaniu broni. Wszystkie dalsze akty sabotażu będą w przyszłości zwalczane jeszcze surowszymi środkami".
Prawo dżungli,najsilniejszy i najszybszy wygrywa.
Awatar użytkownika

tomek15
Budnik
Budnik
Reakcje:
Posty: 332
Rejestracja: 7 lip 2011, o 18:08
Lokalizacja: Niemcy
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 12 razy
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#4

Post autor: tomek15 »

SUPER :friends

Mam w domu wszystkie dokumety i zeznania zwiazane z ta sprawa jak i dokumety wielu innych zbrodni dokonanych na ziemii Tczewskiej.

Ramses74 czy jest tobie cos wiadomo o sowieckim obozie dla jencow wojennych w okolicach Tczewa??
Awatar użytkownika

zielu
Moderator
Moderator
Rajca
Rajca
Reakcje:
Posty: 2405
Rejestracja: 31 sty 2011, o 22:12
Lokalizacja: Tczew
Podziękował;: 168 razy
Otrzymał podziękowań: 208 razy
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#5

Post autor: zielu »

Na prośbę koordynatora wrzucam mój artykuł z września 2010 r. o zbrodni na "świńskim rynku", napisany przy współpracy z Tomkiem15 :) :

Czwórkami szli na śmierć

Nocą 23 stycznia 1940 r. w warsztacie samochodowym spłonęły pojazdy niemieckiej poczty w Tczewie. Okupanci, zamiast przeprowadzić śledztwo, oskarżyli przypadkowych mieszkańców miasta o sabotaż. Na drugi dzień, na tzw. świńskim rynku, rozstrzelano 13 niewinnych mężczyzn.


Tomasz Rajkowski, pochodzący z Tczewa historyk amator mieszkający w Niemczech, postanowił sprawdzić dokumenty na temat tej zbrodni, które są przechowywane za zachodnią granicą. W szczegółach różnią się one od powojennych ustaleń Okręgowej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, ale najważniejsza konkluzja pozostaje bez zmian – tczewianie zostali rozstrzelani za niewinność, za to, że znaleźli się w złym miejscu o złym czasie. Za to, że byli Polakami… W powojennym procesie w Niemczech, szefa tczewskiej SS uniewinniono, a sprawę umorzono.

Mordy, wysiedlenia, represje
Po zajęciu Tczewa przez wojska niemieckie w dniu 2 września 1939 r. rozpoczął się proces tworzenia niemieckiej administracji okupacyjnej (cywilnej, partyjnej i policji). Burmistrzem Tczewa został mianowany dr Gerhard Regier z Czatków, a starostą (landratem) Otto Andres. Powiat tczewski wszedł w skład prowincji gdańskiej, należącej do Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie. Jeszcze we wrześniu 1939 r. zlikwidowano polskie partie polityczne, placówki kulturalne i oświatowe. Zakazano używania języka polskiego oraz zlikwidowano napisy w języku polskim w miejscach publicznych. Na niemieckie zmieniono nazwy miejscowości, ulic i placów. Na tereni koszar utworzono obóz przejściowy dla osób cywilnych, przez który do końca października 1939 r. przewinęło się ponad 1000 osób, z których ponad 100 zostało rozstrzelanych. Jak podaje Józef Golicki (w książce „Album Tczewski 1900-1945. Tczew i jego mieszkańcy w czasie I i II wojny światowej”), blisko 80 tczewian zostało zamordowanych w Lesie Szpęgawskim. W listopadzie (zwłaszcza od 1 do 3) rozpoczęły się masowe wysiedlenia Polaków.
- „Opróżnianie mieszkań i domów następowało najczęściej w nocy lub rano, bo wtedy można było zastać wszystkich domowników – pisze Józef Golicki. – Wysiedlonym dawano od 10 do 30 minut czasu na ubranie się i zapakowanie podręcznego bagażu. Po czym pod eskortą prowadzono ich do obozu dla przesiedleńców, mieszczącego się na tereni fabryki „Arkona”, gdzie rekwirowano wszelkie cenne przedmioty i przeprowadzano selekcję wysiedleńców.”
Większość z nich wywożono ciężarówkami do Gniewu, do obozu przejściowego na zamku. Ogółem z Tczewa w okresie wojny wysiedlono około 4000 osób do Generalnego Gubernatorstwa i na roboty przymusowe do III Rzeszy. Ich miejsca zajęli urzędnicy partyjni i cywilni oraz osadnicy przybyli głównie z terenu byłego Wolnego Miasta Gdańska i Rzeszy oraz państw nadbałtyckich i rumuńskiej Besarabii.
- Te liczne represje miały na celu wyniszczenie polskiej inteligencji oraz złamanie ducha polskości wśród ludności cywilnej – tłumaczy Tomasz Rajkowski.

Pożar w hali „Arkony”
Nocą 23 stycznia 1940 r. w mieście zaczęły wyć syreny wzywające do walki z pożarem. Do akcji wyruszyli członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Okazało się, że ogień wybuchł na terenie byłej fabryki „Arkona” (obecnie Centrum Wystawienniczo-Regionalne Dolnej Wisły). W jednej z jej hal niemiecka poczta urządziła swój warsztat samochodowy oraz garaże, które miały chronić pojazdy przed dotkliwymi styczniowymi mrozami. Aby ułatwić poranne uruchamianie samochodów do hali wstawiano koksowniki, których zadaniem było ogrzewanie pojazdów. Nie zważając na bezpieczeństwo podłogę garaży wymazano smarem i olejami.
- Niemiecka obsługa warsztatów postawiła koksowniki na tyle blisko pojazdów, że opary benzyny zatankowanych samochodów zapaliły się – opowiada pan Tomasz. - Niebawem w ogniu stanęły samochody pocztowe, po czym płomienie ogarnęły zabrudzoną olejami i smarem podłogę, na której Niemcy składowali beczki z benzyną. Mimo podjęcia niemalże natychmiastowej walki z ogniem przez OSP oraz osoby cywilne hala uległa całkowitemu zniszczeniu.

Zabierani z domów i ulic
Wczesnym rankiem następnego dnia, 24 stycznia, na miejsce pożaru, gdzie tliły się jeszcze zgliszcza hali, przybył dowódca tczewskiej SS-Untersturmführer Walter Becker. Przybyło także czterech lub pięciu gestapowców, kreisleiter NSDAP Isendick (powiatowy kierownik partii oraz starosta powiatu), 47-letni SS-Hauptsturmfuhrer (stopień odpowiadający randze kapitana w armii) Adolf Leister - dowódca Gestapo oraz szef SA Simens. Około godz. 8.00 Isendick oświadczył swemu kierowcy, że w garażach spłonęło 11 pojazdów (według powojennych ustaleń Okręgowej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku było to 7, wybrakowanych już pojazdów. O 11 pojazdach zeznał Martin Prohl kierowca Isendicka, który podczas przesłuchania 12 lutego 1963 r. zacytował swojego szefa mówiąc: „Podczas pożaru spaliło się 11 samochodów pocztowych, dlatego też za każdy spalony samochód zostanie rozstrzelany Polak.” W pożarze spłonęły nie stare, lecz nowe auta, na co zwrócił uwagę w swym zeznaniu z 21 kwietnia 1947 r. Kazimierz Czajkowski). Isendick uznał, że ogień podłożyli Polacy, dlatego też zostanie rozstrzelanych 11 osób - za każdy pojazd jedna (ostatecznie rozstrzelano 13 osób).
- A więc mimo tego, że Gestapo nie przeprowadzało żadnych prac dochodzeniowych, jeszcze na miejscu stwierdzono, że pożar wybuchł w wyniku sabotażu, za który rzekomo byli odpowiedzialni Polacy – zaznacza Tomasz Rajkowski.
Po wojnie pojawiła się hipoteza, że sprawcami pożaru było polskie podziemie, jednak nie udało się tego udowodnić. Krótko po wizji lokalnej kreisleiter Isendick zwołał nadzwyczajną naradę w budynku Urzędu Miejskiego, podczas której ustalono listę osób, które miały zostać zabite. Kilkadziesiąt minut później w budynku Gestapo przy ul. Bałdowskiej (róg ul. Kasprowicza, piwnica została specjalnie przystosowana na areszt – co ciekawe, po 1945 r. budynek ten zajął Urząd Bezpieczeństwa) odbyła się ponowna narada, w której wzięły udział te same osoby, które spotkały się w Arkonie i Urzędzie Miejskim. Natychmiast po pierwszej naradzie rozpoczęły się aresztowania. Polaków zabierano z domów lub wprost z ulicy. Rodziny zapewniono, że po przesłuchaniu wrócą do domów.

Chaos, łzy i krzyk
Narada w siedzibie Gestapo nie trwała długo. Po opuszczeniu budynku Isendick polecił swemu kierowcy jechać po ciężarówkę i zajechać nią ponownie pod budynek Gestapo. Gdy kierowca Martin Prohl zjawił się z ciężarówką na ul. Bałdowskiej, przed budynkiem stali już trzynastu zakładników pod strażą czterech esesmanów. Jeden z nich był aresztowany i więziony w areszcie sądowym przy dzisiejszej ul. J. Dąbrowskiego (siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej) jeszcze przed pożarem z 23 stycznia.
- Podczas wchodzenia zakładników na skrzynię ciężarówki panował przed budynkiem Gestapo wielki chaos – mówi nasz rozmówca. - Oprócz zakładników przed budynkiem stali Isendick ze swym prawie kompletnym sztabem oraz żony i matki aresztowanych, które podczas wchodzenia aresztowanych na skrzynię pojazdu zaczęły płakać i krzyczeć.
Przed godz. 13.00 ciężarówka zajechała na teren tzw. świńskiego rynku (w okolicach ul. Lecha; dzisiaj teren ten należy do Straży Pożarnej), gdzie wszelkie dojścia oraz ulice zostały obstawione przez hitlerowców. Polacy byli bici kolbami karabinowymi i kopani. Czekał już na nich pluton egzekucyjny SS…

„Znowu paru Polaków postawiliśmy pod ścianę”
Na rynku zebrało się ok. 40 gapiów, którzy przypadkowo stali się świadkami wydarzeń. Aresztowanych tczewian ustawiono w szeregach po kilka osób, pod ścianą graniczącego z placem budynku, po czym padła komenda do oddania salwy. W skład plutonu wchodzili również mieszkańcy Tczewa. Egzekucja rozpoczęła się ok. godz. 14.00. Rozstrzeliwano jednorazowo po czterech Polaków. Skazańcy z następnego rzędu musieli załadować na samochód ciała zamordowanych, po czym stawiano ich pod mur.
- Isendick, Leister oraz Becker po wykonaniu egzekucji nie ukrywali swego oburzenia w stosunku do kompanii egzekucyjnej, która ich zdaniem nie umiała strzelać – opowiada pan Tomasz. - Po wykonanej egzekucji bowiem nie wszyscy byli martwi. Tych dawali oznaki życia Isendick oraz Leister dobijali ze swej broni osobistej – według zeznań jednego ze świadków wydarzeń oddali oni conajmniej 6 strzałów.
Hitlerowcy uczestniczący w egzekucji byli według świadków pijani. W książce „Przywróćmy pamięć” Czesław Glinkowski przytacza wspomnienie Kazimierza Czajkowskiego, który w dniu egzekucji spotkał esesmana Georga Hibnera (kierownik tczewskich Wodociągów – przyp. T.R.). Miał on na rękawie ślady krwi. Hibner powiedział: „Znowu paru Polaków postawiliśmy pod ścianę. Moi koledzy Blauschek i Maierke (kierowca Beckera i kierownik Gazowni – przyp. T.R.) nie umieją strzelać. Jestem pewien, że każdy mój strzał był celny.”

Pochowani w Lesie Szpęgawskim
W dniu egzekucji rozlepiono w różnych miejscach Tczewa „Odezwę do ludności powiatu tczewskiego”, podpisaną przez Isendicka: „Mimo wszystkich ostrzeżeń stwierdzono w ostatnich czasach wzrastające akty sabotażu ze strony elementu polskiego (…) Niemcy nie mają zamiaru nadal tolerować tego rodzaju sił niszczycielskich (…) Za haniebny czyn dokonanego ubiegłej nocy podpalenia rozstrzelano dziś pewną liczbę osób, które specjalnie były uznane jako podstępni Polacy oraz wbrew wyrażonemu zakazowi znajdowały się w posiadaniu broni. Wszystkie dalsze akty sabotażu będą w przyszłości zwalczane jeszcze surowszymi środkami.”
- Ciała zamordowanych Polaków wywieziono do lasu Szpęgawskiego – mówi Tomasz Rajkowski. – Wrzucono je do wykopanej wcześniej dziury. Ze względu na śnieg oraz silne mrozy zwłoki leżały w lesie nie zakopane.

Uniewinnili i umorzyli
Polskie Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło się interesować sprawą egzekucji w Tczewie w 1946 r. W latach 1946-1948 oraz 1967-1968 przesłuchiwano świadków wydarzeń. Z kolei w 1961 r., Niemiecka Prokuratura Generalna założyła sprawę przeciwko dowódcy tczewskiego SS Walterowi Becker, pod zarzutem morderstwa 13 mieszkańców Tczewa dnia 24 stycznia 1940 r. W dokumentacji procesowej przewijają się dziesiątki zeznań świadków oraz uczestników egzekucji. Sprawę prowadzono przez okres trzech lat, aż do 28 lipca 1964 r., kiedy sprawę zamknięto. Samego Beckera uniewinniono ze względu na to, że nie on wydal komendę „Ognia!”. Becker oraz osoby biorące udział w rozstrzelaniu mogły by zostać oskarżone jedynie o współudział w morderstwie, jednak ten zarzut się przedawnił i sprawa została umorzona. Dopiero 14 czerwca 1970 r. polskie Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało do Niemieckiej Prokuratury Generalnej list, w którym znajdowały się 32 protokoły z zeznaniami świadków oraz z wieloma innymi załącznikami.
- Błąd polskiej Prokuratury polegał na tym, że dokumentację wysłano w języku polskim i podczas tłumaczenia wykonano wiele błędów, co mogło mieć wpływ na ostateczną decyzję i reakcję Niemców na pismo i dokumenty nadesłane z Warszawy – uważa nasz rozmówca. - W odpowiedzi z 21 września 1971 r. Niemcy napisali stronie polskiej, że nadesłane materiały „nie wprowadzają nic nowego do sprawy”, a więc zostaje ona zamknięta. Egzekucja w Tczewie nigdy więcej nie wróciła już na wokandę niemieckich sądów.

Nazwiska na czarnej płycie
Miejsce śmierci 13 tczewian zostało uapmiętnione już 7 października 1945 r., z inicjatywy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa. W dalszych latach lokalizację czarnej płyty zmieniano trzykrotnie. W obecnym miejscu płyta znajduje się od 15 kwietnia 1986 r. W 1991 r. dodano zdanie: „Hołd Składa Społeczeństwo Miasta Tczewa”. Autorów czarnej płyty nie odnotowano. Prawdopodobnie pochodzi ona z Cmentarza Ewangelickiego.
Nazwiska zamordowanych, zgodnie z polskimi aktami sądowymi, dotyczącymi egzekucji: A. Chrzanowski (45 lat), J. Dunajski (26 lat), B. Freitag (26 lat), Kopytkowski, K. Modrzyński (43 lata), J. Okoniewski (na tablicy figuruje jako Okuniewski, jednak w złożonych zeznaniach jego żona podpisana jest właśnie jako Okoniewska, 70 lat), J. Simonsohn (45 lat), Stawikowski (55 lat), P. Stopikowski (50 lat), J. Trowski (27 lat), L. Wałaszewski (58 lat), J. Zebell (55 lat), W. Żwan (61 lat).
"Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba"
Awatar użytkownika

zunia
Obywatel
Obywatel
Reakcje:
Posty: 625
Rejestracja: 16 mar 2011, o 20:55
Lokalizacja: Tczew:Bajkowe
Podziękował;: 63 razy
Otrzymał podziękowań: 163 razy
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#6

Post autor: zunia »

Józef Milewski w "Księdze imiennej strat ludzkich II wojny światowej. Kociewie" z 1983 r. podaje dokładniejsze informacje o zamordowanych. Być może w tym wykazie są również błędy...
Załączniki
Milewski_rozstrzelani zakladnicy.jpg
Milewski_rozstrzelani zakladnicy.jpg (142.65 KiB) Przejrzano 3707 razy
Milewski_rozstrzelani zakladnicy.jpg
Milewski_rozstrzelani zakladnicy.jpg (142.65 KiB) Przejrzano 3707 razy
Awatar użytkownika

Jadzia
Moderator
Moderator
Pisarz Miejski
Pisarz Miejski
Reakcje:
Posty: 4184
Rejestracja: 30 sty 2011, o 20:23
Podziękował;: 300 razy
Otrzymał podziękowań: 290 razy
Płeć:
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#7

Post autor: Jadzia »

zunia pisze:Być może w tym wykazie są również błędy...
Może... Jednak wykaz jest rzetelniejszy niż tablica na ul. Lecha. Przykłady:
- tablica: Okuniewski, w rzeczywistości: Okoniewski (jak i na wykazie),
- tablica: Zebel, w rzeczywistości: Zebell (jak i na wykazie),
- tablica: Freitak, w rzeczywistości: Freitag (jak i na wykazie)...

Czas to zmienić ;)
Awatar użytkownika

tomek15
Budnik
Budnik
Reakcje:
Posty: 332
Rejestracja: 7 lip 2011, o 18:08
Lokalizacja: Niemcy
Podziękował;: 1 raz
Otrzymał podziękowań: 12 razy
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#8

Post autor: tomek15 »

Problematykę błędnych informacji na tej tablicy opisałem już z Zielem na lamach GT jednak niewydaje się aby ktokolwiek był tym zainteresowany z odpowiednich władz czy organizacji. Dziwi mnie jednak, że komuniści upamiętnili ofiary tej zbrodni z błędami, niewątpliwie świadczy to o tempie w jakim pierwszą uroczystość zorganizowano.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2013, o 13:12 przez Ramses74, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Literówka
Awatar użytkownika

LukaszB
Burmistrz
Burmistrz
Reakcje:
Posty: 7995
Rejestracja: 21 sty 2011, o 17:54
Lokalizacja: Tczew
Podziękował;: 683 razy
Otrzymał podziękowań: 562 razy
Płeć:
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#9

Post autor: LukaszB »

tomek15 pisze:Problematykę błędnych informacji na tej tablicy opisałem już z Zielem na lamach GT jednak niewydaje się aby ktokolwiek był tym zainteresowany z odpowiednich władz czy organizacji. Dziwi mnie jednak, że komuniści upamiętnili ofiary tej zbrodni z błędami, niewątpliwie świadczy to o tempie w jakim pierwszą uroczystość zorganizowano.
Znam jedną organizację, która się tym zajmie ;) Pytanie co zrobić ze starą tablicą. Wymienić czy tylko dokręcić nową z poprawionymi nazwiskami ?
"Nasze czyny mogą jednakowoż przetrwać długo, o ile otrzymają potwierdzenie poprzez słowa świadków lub uratują pamięć dzięki spisaniu" Sambor II
Awatar użytkownika

Ramses74
Ambasador
Ambasador
Obywatel
Obywatel
Reakcje:
Posty: 829
Rejestracja: 26 lut 2011, o 13:56
Lokalizacja: Tczew/Marl
Podziękował;: 5 razy
Otrzymał podziękowań: 41 razy
Płeć:
Kontakt:

Re: Rozstrzelanie zakładników na "świńskim rynku" w 1940 r.

#10

Post autor: Ramses74 »

LukaszB pisze:
tomek15 pisze:Problematykę błędnych informacji na tej tablicy opisałem już z Zielem na lamach GT jednak niewydaje się aby ktokolwiek był tym zainteresowany z odpowiednich władz czy organizacji. Dziwi mnie jednak, że komuniści upamiętnili ofiary tej zbrodni z błędami, niewątpliwie świadczy to o tempie w jakim pierwszą uroczystość zorganizowano.
Znam jedną organizację, która się tym zajmie ;) Pytanie co zrobić ze starą tablicą. Wymienić czy tylko dokręcić nową z poprawionymi nazwiskami ?
Moim zdaniem wymienić na nową z poprawionymi nazwiskami !!
D.W. :)
Prawo dżungli,najsilniejszy i najszybszy wygrywa.
ODPOWIEDZ