

Kolej na moje snimki.

Niby przyszły sprzątać, a się dziećmi wyzyskują




W lutym 1861 roku doszło do tragicznego zdarzenia. Zwłoki dziecka jednego z baptystów (3-letniej Luizy, córki woźnicy Petera Rogowskiego z Czyżykowa) pochowane na cmentarzu ewangelickim, wskutek ostrego sprzeciwu pastora i magistratu, po kilku dniach musiały zostać odkopane. Zrozpaczonym rodzicom wskazano użytkowany przez baptystów cmentarz pod Skarszewami. Gdy po artykule w „Danziger Zeitung” sprawa nabrała rozgłosu, po ośmiu dniach wyrażono zgodę na pochówek na tczewskim cmentarzu ofiar epidemii cholery. Jednak i tu rozhisteryzowane kobiety nie chciały dopuścić do pogrzebu kacerskiego dziecka pod krzyżem i w pobliżu grobów ich dzieci. Dopiero policja opanowała zamieszanie spowodowane przez uzbrojonych mężczyzn i wyrostków. Skandal ten komentowany był nawet w odległej Norymberdze. Gazeta „Nürnberger Beobachter” pisała z oburzeniem: „Czy ten, który powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, rozważałby czy szczątki dzieci spoczywać mają na cmentarzu protestanckim czy cholerycznym? Przecież nawet piękna nazwa owego miejsca – Boże pole (niem. „Gottesacker”) – powinna skłonić nietolerancyjnych kapłanów do pytania: Czy nie wszyscy są dziećmi Bożymi? Czy nie mogą spocząć na jednym cmentarzu ci, którzy mieli różne przekonania za życia?”.
Problem z grzebaniem zmarłych rozwiązano przyznając baptystom wspomniany cmentarz choleryczny, założony po wielkiej epidemii w 1831 roku. Był to obszar położony na wzniesieniu, w zakolu drogi wiodącej do wsi Czyżykowo, u podnóża szańca z czasów wojen napoleońskich (fot. 7,8).
Pierwszym udokumentowanym pochówkiem po przejęciu tego terenu przez zbór, był pogrzeb syna wymienionego wyżej Samuela Schneidera, 15-miesięcznego Walthera, zmarłego na szkarlatynę 15 marca 1869 roku. Pięć lat później spoczęła tam jego matka, Caroline z domu Otto (1824-1874).
Niewielki cmentarz o powierzchni około 900 m2 założony był na rzucie zbliżonym do kwadratu, z wejściem od płn.-zach. Obecnie teren ten (położony przy ul. Czyżykowskiej 87, na działce nr 256/1) jest zarośnięty i zaniedbany, mimo próby uporządkowania go podjętej przez członków Stowarzyszenia „Dawny Tczew” w kwietniu 2012 roku. Nie ma żadnych śladów wskazujących na to, że było to miejsce wiecznego spoczynku. Nieczytelny jest układ przestrzenny i podział na kwatery, nie zachowało się dawne ogrodzenie, nagrobki, ani nawet pozostałości mogił ziemnych. Przetrwały jedynie pojedyncze drzewa: klony jawory, klony pospolite, kasztanowce i lipy drobnolistne. O tym, że był to cmentarz zdawały się nie wiedzieć także władze miasta Tczewa, które w Planie Zagospodarowania Przestrzennego w 2005 roku traktowały go jako „teren sportu i rekreacji” wraz z przyległym doń boiskiem „Orlik”.