D.W.

Dokładnie,tak jak pisałem można było się dogadać z łebkami i grać jak się chciałozielu pisze:My graliśmy w coś podobnego - w "tysiąca". Gol za 100 pkt, słupek za 150, poprzeczka - 200, spojenie - 250 pkt. Uderzenia mogły się sumować, np. "angielka" dawała razem 300 pkt. I tak aż do tysiąca. Gdy było za mało chłopa na mecz często w to graliśmy.
W "państwa i miasta" pamiętam ale tylko na kartce na przerwach w szkole.LukaszB pisze:Pamiętacie gre w państwa (chyba tak to się nazywało)? Pamiętam tylko że państwa były wyrysowane kijem na ziemi. Ktoś pamięta
Oj takLukaszB pisze:Pamiętacie gre w państwa (chyba tak to się nazywało)? Pamiętam tylko że państwa były wyrysowane kijem na ziemi. Ktoś pamięta
Właśnie, czy tym kijem się nie rzucało? Ktoś wybierał państwo mówiąc .. i wybieram (tutaj nazwa) i rzucał kijem. Wylosowany biegł po kija, ale co robiła resztazielu pisze:Oj takLukaszB pisze:Pamiętacie gre w państwa (chyba tak to się nazywało)? Pamiętam tylko że państwa były wyrysowane kijem na ziemi. Ktoś pamiętaPolem gry była piaskownica. Nie pamiętam już dokładnie zasad. Coś mi świta, że rzucało się kijem, który służył też do zabierania terytoriów pozostałych graczy. Gra kojarzy mi się też ze splunięciami, tylko nie mogę sobie przypomnieć, do czego były one potrzebne...
Warszawianka to co innego - inaczej d u p a. Zaczynało się od podbijania piłki tak żeby nie spadła na ziemię. Kto miał najmniej podbić ten wędrował na budę. Zasada była prosta. Piłkę można było dotknąć tylko raz i starano się wbić bramkę. Punktacja była za zwykłe uderzenie 1 gol, główka 2 i piętka 3. Kiedy się uzbierało 10 goli to strzelało się karne. Każdy trafiony karny przekładał się na jeden kop w d.. bramkarza. Gra była bardzo dynamiczna bo za każde wybicie piłki poza boisko lub dotknięcie jej dwa razy wędrowało się na bramkę. Były oczywiście wyjątki tzw. główka ratuje czyli niecelny strzał głową nie powodował pójścia na bramkęmieczy pisze:Hmm,,,![]()
Znam coś podobnego - nazywaliśmy to "warszawianką".
Dokładnie Łukasz,to jest "Warszawianka"LukaszB pisze:Warszawianka to co innego - inaczej d u p a. Zaczynało się od podbijania piłki tak żeby nie spadła na ziemię. Kto miał najmniej podbić ten wędrował na budę. Zasada była prosta. Piłkę można było dotknąć tylko raz i starano się wbić bramkę. Punktacja była za zwykłe uderzenie 1 gol, główka 2 i piętka 3. Kiedy się uzbierało 10 goli to strzelało się karne. Każdy trafiony karny przekładał się na jeden kop w d.. bramkarza. Gra była bardzo dynamiczna bo za każde wybicie piłki poza boisko lub dotknięcie jej dwa razy wędrowało się na bramkę. Były oczywiście wyjątki tzw. główka ratuje czyli niecelny strzał głową nie powodował pójścia na bramkęmieczy pisze:Hmm,,,![]()
Znam coś podobnego - nazywaliśmy to "warszawianką".
Do teraz pamiętam jak się grę zaczynało od groźnego "d u p a nie szklanka" co oznaczało, ze w kopaniu nie będzie litościRamses74 pisze:Dokładnie Łukasz,to jest "Warszawianka"LukaszB pisze:Warszawianka to co innego - inaczej d u p a. Zaczynało się od podbijania piłki tak żeby nie spadła na ziemię. Kto miał najmniej podbić ten wędrował na budę. Zasada była prosta. Piłkę można było dotknąć tylko raz i starano się wbić bramkę. Punktacja była za zwykłe uderzenie 1 gol, główka 2 i piętka 3. Kiedy się uzbierało 10 goli to strzelało się karne. Każdy trafiony karny przekładał się na jeden kop w d.. bramkarza. Gra była bardzo dynamiczna bo za każde wybicie piłki poza boisko lub dotknięcie jej dwa razy wędrowało się na bramkę. Były oczywiście wyjątki tzw. główka ratuje czyli niecelny strzał głową nie powodował pójścia na bramkęmieczy pisze:Hmm,,,![]()
Znam coś podobnego - nazywaliśmy to "warszawianką".na boisku od "Medyka"grało się w tą grę bardzo często.
D.W.
Oj pamiętam jak się wyciągało zapałki z piachu,myśmy to nazywali "w pikuta"Bulma pisze:My na podwórku graliśmy też w "noża", nie wiem czy to poprawna nazwa, ale my to tak nazywaliśmyPolegało to na wbijanie noża w piaskownicy z różnych części ciała, np "matka" polegała na położeniu noża na dłoni, wyrzucenie go w powietrze w wbicie noża w piaskownicę, "ojciec" z zewnętrznej części dłoni itd...Ten kto ostatni zrobił całą serię rzutów wyciągał zapałkę zębami z piaskownicy
Kojarzy to ktoś?